Fundacja Wolność i Demokracja przez ok. 3 lata starała się o zgodę na ekshumację w nieistniejącej już wsi Puźniki w Ukrainie. Otrzymała ją od ukraińskiego rządu. Teraz szykuje się do rozpoczęcia ekshumacji i zidentyfikowania ofiar zbrodni wołyńskiej. Potrzebuje do tego krewnych. I choć większość osób udało się odnaleźć, to wciąż brakuje im 10-ciu członków rodziny.
- Najlepsi krewni, których poszukujemy, to są tacy, którzy są najbliżej. Jeżeli to są dzieci czy rodzeństwo ofiar to będzie najlepiej. W związku z tym, że od tamtych wydarzeń minęło 80 lat grupa tych osób jest coraz mniejsza. Wtedy szukamy dalszych krewnych jak wnuki i prawnuki - tłumaczy Maciej Dancewicz z Fundacji Wolność i Demokracja.
W 1945 roku w Puźnikach zginęło prawdopodobnie 80 osób. Ci którzy ocaleli osiedlili się m.in. w gminie Prudnik.
- Większość byłych mieszkańców Puźnik po wojnie została wygnana najpierw do Buczacza. Potem po zakończeniu wojny w czerwcu 1945 roku zostali wywiezieni w dwóch transportach. Jedna grupa osiedliła się w Niemysłowicach pod Prudnikiem, a druga w Ratowicach pod Wrocławiem - opowiada Maciej Dancewicz z Fundacji Wolność i Demokracja.
Fundacja Wolność i Demokracja chciałaby upamiętnić ofiary zbrodni stawiając w Puźnikach tabliczki z ich nazwiskami. I dlatego wciąż szukają krewnych. W ich znalezieniu pomaga prudnicki magistrat, który udostępnił im archiwalne księgi meldunkowe i teczki gospodarstw rolnych. Osoby, które wiedzą, że są krewnymi ofiar zbrodni wołyńskiej w Puźnikach same też mogą zgłosić się do fundacji.
Jak uda się znaleźć wszystkich krewnych i zidentyfikować ofiary na podstawie badań DNA, fundacja będzie chciała latem doprowadzić do uroczystego pogrzebu, na który mogliby przyjechać krewni ofiar z Opolszczyzny. Ekshumacja ma się rozpocząć 24 kwietnia i ma potrwać około 3 tygodni.
