Zabawa w Krobuszu zakończona tragedią. Pies zaatakował 6-latka
Do prawdziwego dramatu doszło 16 kwietnia w niewielkiej miejscowości Krobusz. Podczas tradycyjnej zabawy "Judasz", która miała integrować lokalną społeczność, doszło do przerażającego zdarzenia. Sześcioletni Gracjan Janocha został zaatakowany i pogryziony przez psa o imieniu Fox. Czworonóg, jak informuje lokalny portal, należy do pani sołtys, Renaty Kwiotek. Radosna zabawa w jednej chwili zamieniła się w koszmar.
Krobusz: Pies pani sołtys rzucił się na 6-latka! Chłopiec walczy o zdrowie
Obrażenia, jakich doznał mały Gracjan, były bardzo poważne. Chłopiec natychmiast został przetransportowany do szpitala w Opolu, gdzie chirurdzy stoczyli walkę o jego zdrowie, zaopatrując liczne rany szarpane na twarzy. Jak donosi "Nowa Trybuna Opolska", sześciolatek obecnie przechodzi intensywną rehabilitację. Konieczna okazała się również pomoc psychologa, aby dziecko mogło uporać się z potworną traumą po ataku.
Wypis szpitalny Gracjana, do którego dotarła lokalna prasa, mrozi krew w żyłach: „Rany szarpane w okolicy kącika ust i wargi górnej po stronie prawej, przechodzące do przedsionka jamy ustnej. Przerwanie ciągłości mięśnia okrężnego ust. Rana na granicy dziąsła górnego i przedsionka jamy ustnej. W znieczuleniu ogólnym zaopatrzono rany. Przebieg okresu okołozabiegowego nie powikłany. Pacjent w stanie ogólnie dobrym wypisany do domu”.
"Przez to pogryzienie do teraz nie ma czucia w policzku"
Matka chłopca, pani Jadwiga Janocha, w rozmowie z nto.pl nie kryje rozpaczy i determinacji.
Przez to pogryzienie do teraz nie ma czucia w policzku. Prawą stroną buzi ciągle nie je, bo policzek i wargę ma stwardniałe od blizn. Pies zerwał mu dziąsła, ale nie uszkodził kości. Dentystka uspokoiła mnie, że zawiązki stałych zębów są w porządku - relacjonuje kobieta.
Mieszkańcy Krobuszowa podzieleni
To jednak dopiero początek długiej drogi do pełnego powrotu do zdrowia jej syna.
Wieść o dramatycznym zdarzeniu lotem błyskawicy obiegła niewielki Krobusz, wywołując prawdziwą burzę i falę komentarzy. Mieszkańcy są w szoku i nie mogą uwierzyć, że radosna, integracyjna zabawa mogła zakończyć się takim horrorem dla małego Gracjana i jego rodziny. Wśród lokalnej społeczności zdania są podzielone. Część mieszkańców nie kryje oburzenia, obwiniając sołtys o rażące niedopatrzenie i brak zapewnienia odpowiedniego bezpieczeństwa, zwłaszcza dzieciom. Inni starają się tłumaczyć sytuację jako nieszczęśliwy wypadek, zbieg niefortunnych okoliczności.
Sołtys Renata Kwiotek tłumaczy się z tragedii. "Jest mi bardzo przykro i głupio"
Sama sołtys, Renata Kwiotek, w rozmowie z nto.pl przyznaje się do błędu i wyraża skruchę.
Przyznaję, to moja wina, że nie zamknęłam psa, ale to bardzo spokojny i łagodny pies. On nigdy nie skacze na nikogo przy bramce, nie jest agresywny. Przygotowując zabawę, zapomniałam o psie. Nikt zresztą nie prosił, żeby go gdzieś zamknąć. Jest mi z powodu tego zdarzenia bardzo przykro i głupio. Miałam dobre intencje, chciałam zintegrować wioskę. Chciałam, żeby się pobawiły dzieci i matki. Jestem sołtysem dopiero od roku – tłumaczyła lokalnym mediom.
Jednak dla matki poszkodowanego chłopca te tłumaczenia to za mało. Pani Jadwiga Janocha nie zamierza pozwolić, by sprawa rozeszła się po kościach. Zdeterminowana, by walczyć o sprawiedliwość dla swojego syna, wynajęła prawnika i skierowała sprawę do sądu. Domaga się odszkodowania oraz zadośćuczynienia za ból i cierpienie, jakiego doznał Gracjan. Na ten moment nikomu nie postawiono jeszcze zarzutów. Wiadomo jedynie, że pies Fox został poddany obserwacji weterynaryjnej, która na szczęście wykluczyła wściekliznę.
Co naprawdę wydarzyło się w Krobuszu? Sprzeczne relacje i brak świadków
Okoliczności samego ataku psa na dziecko wciąż owiane są tajemnicą. Jak się okazuje, nikt nie był bezpośrednim świadkiem tego, co zaszło przy bramce posesji pani sołtys. Renata Kwiotek spekuluje na łamach nto.pl: „Nie wiem, co się stało, ale podejrzewam, że pies w odruchu kłapnął na dziecko, jak czasem kłapie na muchy. Nie szarpał Gracjana”.
Zupełnie inaczej sytuację przedstawia matka chłopca, opierając się na tym, co powiedział jej syn. Sześcioletni Gracjan miał zeznać mamie, że chciał jedynie pogłaskać psa. „Nie rozumiem, dlaczego ten pies się rzucił na Gracjana, bo on na pewno nie zrobił mu żadnej krzywdy” – dodaje pani Jadwiga.
Sprawa z pewnością znajdzie swój finał w sądzie, który będzie musiał ustalić dokładny przebieg zdarzeń i zdecydować o ewentualnej odpowiedzialności za ten wstrząsający incydent. Mieszkańcy Krobusza z niepokojem czekają na rozwój sytuacji, a cała Polska trzyma kciuki za szybki powrót do zdrowia małego Gracjana.