Tylko dziś patrole Wód Polskich odłowiły ponad ok. 500 kg śniętych ryb w opolskim odcinku dorzecza Odry, w kanale Gliwickim i Kędzierzyńskim. W ostatnich dniach ok 2 tony. Głównie są to karasie srebrzyste, które zachorowały na typową dla nich odmianę herpeswirusa. Wśród śniętych ryb są też karpie. Zostały wysłane na badania do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach. Bo wciąż nie wiadomo czy zachorowały na herpeswirusa, czy inną chorobę.
- Mamy do czynienia z wirusem, do którego nie mamy jakichś konkretnych "procedur". To jest wirus, który atakuje układ krwionośny tych gatunków ryb. Na wyniki badań trzeba czekać kilka dni. W przypadku karasi czekaliśmy 6. Ta sytuacja jest dynamiczna i różni się od tej, którą mieliśmy w ubiegłym roku. Wtedy wiedzieliśmy, że przyczyną śnięcia ryb jest alga. Teraz tej algi nie ma, ale jest wirus. - mówi Monika Jurek, wojewoda opolski.
Badania próbek wody wykluczyły pojawienie się złotej algi. Wody Polskie jednak zapobiegawczo zamontowały 70-metrową siatkę ochronną w Januszkowicach, gdzie woda ma charakter stojący. Ma ona zatrzymać ryby. Oprócz tego całodobowo patrolują wodę.
Służby wojewody wprowadziły kilka zasad dla wędkarzy. I proszą by Ci nie przenosili ryb z Odry i kanału gliwickiego do innych zbiorników wodnych. A także by dezynfekowali sprzęt wędkarski i odzież po łowieniu w tamtych miejscach.
Przypomnijmy, że wirus nie jest groźny dla ludzi.
Fundacja Osoba Odra twierdzi, że śnięte ryby w opolskim odcinku Odry i kanałach Gliwickim i Kędzierzyńskim jest kolejnym powodem by nadać rzece osobowość prawną. Fundacja zbiera podpisy pod projektem ustawy w tej sprawie. Brakuje im jeszcze 5 tysięcy, a mają czas tylko do 30-go kwietnia. Miałaby zagwarantować odbudowę i ochronę ekosystemu, który ucierpiał podczas katastrofy z powodu złotej algi.
