Opolscy ratownicy co najmniej raz w tygodniu spotykają się z przypadkami agresji słownej i fizycznej. Najczęściej, gdy pacjenci i i osoby które są z nimi są pod wpływem alkoholu lub gdy nie rozumieją decyzji ratowników.
- Pacjent i jego rodzina oczekują od nas zabrania go na siłę do szpitala. I to pomimo tego, że on nie kwalifikuje się na hospitalizację i zabranie go na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Te wszystkie sytuacje sporne powodują agresję i to, że wydaje się komuś, że ta pomoc jest niefachowo udzielana. Wtedy dochodzi do spięcia - opowiada Jarosław Kostyła, dyrektor Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego.
Coraz częstszym powodem ataków na ratowników medycznych jest alkohol.
- Nie znamy momentu, dnia, godziny, kiedy pacjent w zwidzie upojenia alkoholowego nagle nakręca się. Pomijam agresję słowną, ale często dochodzi do rękoczynów. Potrafi tak narozrabiać w karetce, że prowadzi do dysfunkcji całego ambulansu - mówi Jarosław Kostyła, dyrektor Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego.
Tak jak ostatnio w Reńskiej Wsi. Kilka dni temu, podczas jednej z interwencji ratownicy byli zmuszeni do obezwładnienia pijanego mężczyzny. A przyjechali mu pomóc. 64-latek nagle zaczął ich wyzywać i kopać. Grozi mu teraz kara do 3 lat pozbawienia wolności
Jarosław Kostyła, dyrektor OCRM dodaje, że problem z agresją rozwiązałby się, gdyby w Opolu działała izba wytrzeźwień.
- Na pewno jest to rzecz, która powoduje dysfunkcję ratownictwa medycznego, SOR-ów i izb przyjęć. Ten pacjent, tak naprawdę, nie potrzebuje pomocy medycznej. On potrzebuje odpoczynku i obserwacji żeby do siebie doszedł po nadużyciu alkoholu.
Izba wytrzeźwień w Opolu przestała działać 2 lata temu. Od tamtej pory ratownicy muszą zawozić nietrzeźwych pacjentów na SOR.
Przypomnijmy, że trwają rozmowy w sprawie zaostrzenia kar za ataki na ratowników medycznych. Na wyposażeniu karetek mają być kamizelki nożoodporne.
