Takiego wyczynu jeszcze nikt nie dokonał. Kilkunastoosobowa grupa strażaków z Opola weszła na najwyższy polski szczyt w Tatrach w pełnym ekwipunku w kaskach i z aparatami oddechowymi i butlami. Wyjątkowa wyprawa jest częścią akcji charytatywnej na pomoc 6-letniemu Michałkowi. Strażacy mają nadzieję, że uda się zebrać pieniądze na dalsze usprawnianie i leczenie chłopca.
Strażacy w Tatrach zbierają pieniądze dla Michałka
Zobacz zdjęcia
Strażacy na Rysach
Strażacy planowali pierwotnie atak na Rysy we wrześniu, lecz termin został przełożony ze względu na zamknięcie szlaku. Ostatecznie wybór padł na 3 października.
- Wszystko przebiega zgodnie z planem. Dajemy radę, grawitacja jest bezwzględna, postępujemy zgodnie z wyznaczonym planem, pogoda dopisuje - powiedział organizator akcji charytatywnej Łukasz Lasocki.
Wejście na Rysy miało być od początku tak zaskakującym wydarzeniem, aby dowiedziało się o nim jak najwięcej ludzi. Strażacy w ten sposób chcieli zwrócić uwagę na 6-letniego Michałka - syna jednego ze strażaków - który od urodzenia jest rehabilitowany. Dziecko ma zespół Downa i jednocześnie poważne problemy zdrowotne. Cierpli na schorzenia endokrynologiczne, metaboliczne, zaburzenia enzymatyczne, choroby układu krwiotwórczego. Jego leczenie jest niezwykle kosztowne, a rodziców nie stać na pokrycie wszystkich rachunków.
Stąd wziął się pomysł, aby założyć zbiórkę dla Michała Cabana i w ten sposób gromadzić pieniądze na opłacenie terapii.