- Śledczy mają kolejne dowody do śledztwa o ubiegłorocznej powodzi.
- Otrzymują kolejne zawiadomienia o podejrzeniu nieprawidłowości.
Kolejne zawiadomienia o podejrzeniu nieprawidłowości podczas ubiegłorocznej powodzi wpływają do opolskiej prokuratury. Śledczy od kilku miesięcy sprawdzają czy nie doszło do zaniedbań i czy można było się ustrzec przed wielką wodą. Otrzymali już część potrzebnej dokumentacji od Wód Polskich i samorządów Nysy i Lewina Brzeskiego. Cały czas pojawiają się kolejne informacje, które zmieniają bieg śledztwa.
- Wpłynęły do prokuratury kolejne zawiadomienia. Jedno było od pracownika naukowego jednego z ośrodków uniwersyteckich. Mogę tylko powiedzieć, że wskazano na ewentualne nieprawidłowości w obliczaniu ilości wody zrzucanej z Jeziora Nyskiego - mówi Stanisław Bar z Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Śledczy przesłuchują już pierwszych świadków.
Śledztwo w sprawie ubiegłorocznej powodzi na Opolszczyźnie może potrwać jeszcze kilka lat. Prokuratura bada przyczyny i skutki żywiołu oraz czy można było go uniknąć. Do tej pory sprawdzała tylko dowody dotyczące powodzi na Opolszczyźnie, teraz przygląda się też tej na Dolnym Śląsku.
- Staramy się zweryfikować jaka jest wzajemna relacja między naszym postępowaniem, a postępowaniem nadzorowanym w Prokuraturze Okręgowej w Świdnicy, które dotyczy przerwania tamy powyżej Stronia Śląskiego i wpływu tego zdarzenia na to co później działo się na Opolszczyźnie. Między innymi przerwania tamy na zbiorniku Topola - tłumaczy Stanisław Bar z Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Przypomnijmy, że śledczy prowadzą śledztwo w kierunku dwóch przestępstw: sprowadzenia zagrożenia życia i zdrowia wielu osób oraz niedopełnienia obowiązków przez osoby pełniące funkcje organów samorządowych w związku z podjęciem decyzji o ewakuacji szpitala w Nysie.
Śledztwo toczy się w sprawie tj. nikomu nie postawiono zarzutów.
