Od początku roku na Opolszczyźnie na żółtaczkę zachorowało 29 osób. W ubiegłym tylko 9. Wzrost zachorowań może być związany z dużym ogniskiem wirusa w Czechach, gdzie odnotowano już około 3 tysięcy przypadków zakażenia, a ponad 30 osób zmarło.
„Widzimy, że choroby, które już pożegnaliśmy, wracają i to ze zdwojoną siłą. Szczególnie teraz, gdy podróżujemy po całym świecie, a nasze zachowania prozdrowotne są ubogie i nie zawsze respektujemy podstawowe zasady” – mówi Urszula Posmyk z opolskiego sanepidu.
Wirus przenosi się głównie przez kontakt z zanieczyszczonymi powierzchniami, wodą lub żywnością; niebezpieczny może być też przypadkowy seks. W pierwszej fazie żółtaczka ma objawy typowe dla grypy i dlatego są bagatelizowane. W całym kraju na żółtaczkę (czyli WZW typu A) zachorowało do tej pory 969 osób, w całym ubiegłym roku- 316.
„Prawdopodobnie ogniska, które obecnie obserwujemy, nie są związane z zachorowaniami wynikającymi z żywności. Widzimy natomiast, że brak higieny środowiska to jeden z głównych obszarów, w których dochodzi do przenoszenia zakażeń” – mówiła Urszula Posmyk z opolskiego sanepidu.
Zapobieganie WZW typu A jest proste – trzeba dbać o higienę i unikać przypadkowych kontaktów seksualnych. A jeśli zauważymy u siebie niepokojące objawy, jak najszybciej trzeba zgłosić się do lekarza. W pierwszym etapie są to: utrata łaknienia, nudności, uczucie zmęczenia, bóle mięśni i stawów oraz stany podgorączkowe.